wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 27.

JEŚLI ŹLE CIĘ SIĘ TU CZYTA WEJDŹ TU ---> >klick<



Leniwie rozchyliłam powieki i pierwsze co zobaczyłam to mulata siedzącego obok łóżka.
- Cześć. - mruknęłam i posłałam mu lekki uśmiech.
- Hej. W końcu wstałaś.
- A długo spałam? - ziewnęłam.
- Jeden dzień. - co? Duże zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy. Jak to jedną dobę spałam?
- Wiesz kiedy mnie wypuszczą?
- Już dziś, ale muszą zrobić ci badania. - dobra wiadomość! Leżałam tu z trzy dni. Wszystkie mięśnie mi zdrętwiały. Wiadomość iż mogę wrócić już do domu strasznie mnie ucieszyła. Między nami zapadła długa i niezręczna cisza. Ja już wiem co go tak dręczy. Pewnie chce wiedzieć dlaczego to zrobiłam, z jakiego powodu, czy mu wybaczę?
- Powiedz mi dlaczego? - nie patrzał na mnie lecz na wprost siebie. Wzruszyłam niedbale ramionami.
- Życie mi się skomplikowało. - prychnął w odpowiedzi.
- Skomplikowało. To był powód próby samobójstwa?
- Możliwe. - zacisnął dłonie w pięść, by się tak nie denerwować.
- Caroline, przestań. - syknął. Drgnęłam na ton jego głosu i spojrzałam na niego. Teraz jego oczy wpatrywały się w moje. Widziałam w nich iskierki poirytowania, współczucia, złości, ale i jednocześnie poczucia winy?
- Zayn... Po prostu najpierw ty mnie zdradziłeś potem przepłakana prawie każda noc, poszłam do Brooksów, nocowałam u nich i... - urwałam spuszczając wzrok i przegryzając wargę.
- I..?
- I przespałam się z Jai'em. - wyszeptałam ze łzami w oczach.  Zależy mi na Maliku, nie chcę go znów stracić. On mi nie wybaczy. Spojrzałam na niego niepewnie. Jego twarz nie ukazywała żadnych emocji.
Zero.
- Zayn. - położyłam swoją dłoń na jego. Nie strzepnął jej. To chyba dobrze. - Byłam pijana. Nie chciałam tego, uwierz mi proszę. Kocham tylko ciebie. - zacisnął mocno powieki, a gdy je otworzył zauważyłam smutek, ale tylko chwilowy.
- Wierze ci.
- Naprawdę? - zdziwiłam się. Tylko tyle? Żadnego " Jesteś głupią puszczalską dziwką." czy coś w tym stylu? Nie spodziewałam się tego.
- Tak, ale obiecaj, ze nigdy już tego nie zrobisz.
- Obiecuję, obiecuję na wszystko. - zapewniłam go i w tej chwili usłyszałam pukanie do sali. Chwilę później w drzwiach pojawił się we własnej osobie Brooks.
- Matko, Caroline coś ty zrobiła? - zmartwiony spojrzał na mnie, ale później wzrok przeniósł na osobę obok mnie. - Co on tu robi? - syknął wściekły.
- On siedzi i rozmawia ze swoją dziewczyną. - co on właśnie powiedział?
Dziewczyną?
To znaczy, że chce do mnie wrócić? Spojrzałam na czarnowłosego, a on posłał mi tylko delikatny uśmiech, który odwzajemniłam.
- Jak to? - powrócił zdziwionym wzrokiem na mnie.
- Jai ja...um... My, to co między nami zaszło to pomyłka. Ja nic do ciebie nie czuję. Jesteś po prostu moim przyjacielem nikim więcej. Przykro mi.
- Czyli co? Ja byłem tylko taką odskocznia tak?
- To nie tak. Daj mi wytłumaczyć!
- Nie, nie, nie! Miałem nadzieję, że jak go już nie ma to zwrócisz na mnie w końcu swoją uwagę. Specjalnie zapłaciłem tamtej dziewczynie by go uwiodła i upiła, a potem się z nim przespała! Dałem znać paparazzi gdzie on jest i z kim. Zrobiłem to wszystko dla nas, rozumiesz? - "zapłaciłem tamtej dziewczynie" tylko te słowa krążyły teraz po mojej głowie. Jak on mógł? Miałam go za przyjaciele! A on co zrobił? Jak ja mogłam być tak głupia i pomyśleć, że Zayn chciał przespać się z inną. Ty idiotko! Jestem taka naiwna.
- Wynoś się stąd.
- Ale Car....
- Powiedziałam wynoś się stąd! - krzyknęłam już wyprowadzona z równowagi. - Co ty sobie myślałeś? Rozwaliłeś mój związek, bo myślałeś, ze z tobą będę? - zaczęłam się śmiać jak jakaś wariatka. - Śmieszny jesteś! - prychnęłam i rzuciłam w jego kierunku pogardliwe spojrzenie. Brunet wpatrywał się we mnie jeszcze chwilę i wyszedł bez słowa.
- Zayn, ja przepraszam.
- Za co?
- Za to, ze ci nie wierzyłam, za to, że cię zdradziłam. Przepraszam za wszystko. - przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
- Już cicho kochanie. Wybaczam ci. - zaczął gładzić ręką moje plecy. Tak cudowny chłopak to skarb.


- Proszę, niech pani wypełni te papiery i może opuścić szpital. - lekarz podsunął pod mój nos kartki i długopis. Napisałam wszystko co było potrzebne i opuściłam to miejsce w towarzystwie Zayn'a. Szliśmy w kierunku samochodu. Nagle zza moich pleców usłyszałam jak ktoś gwiżdże. Spięłam się i stanęłam w miejscu. Zayn zdezorientowany spojrzał na mnie uważnie.
- Coś się stało?
- Odwróć się. - poleciłam, a chłopak zrobił to co kazałam.
- Max. -syknął mulat. Odwróciłam się i schowałam za jego plecami.
- Ależ pan spostrzegawczy. - zaklaskał chłopak w dłonie i się uśmiechnął.
- Czego chcesz? - Zayn znowu syknął i spojrzał na niego rozzłoszczony.
- Hej, hej spokojnie kolego. Ja tylko pogadać przyszedłem. - prychnęłam, a obaj chłopacy się na mnie spojrzeli. - Oj, nie wychowana jesteś Caroline.
- Daj spokój z tymi swoimi gierkami Black. Nie mam na nie ochoty ani czasu. - warknął Zayn.
- Zayn daj spokój. Nie warto. - pociągnęłam go za dłoń, ale on ani drgnął.
- No właśnie Zayn, posłuchaj swojej dziewczyny. - uśmiechnął się bezczelnie. - Przyszedłem by powiedzieć coś Caroline. - zwrócił swoją uwagę na mnie, a potem z powrotem na mojego chłopaka. - W cztery oczy. - Malik ścisnął moją dłoń, ale ja ją wyszarpnęłam. Wiem, że nic mi nie zrobi. Nie teraz.
- Proszę daj nam chwilę. - mruknęłam cicho, a on pokiwał przecząco głową. Westchnęłam. - Zayn utrudniasz sprawę. Daj mi chwilę z nim porozmawiać. Nic mi nie zrobi. - zapewniałam, a on w końcu odpuścił.
- Macie pięć minut. - mruknął od niechcenie i poszedł do auta. Odprowadziłam go wzrokiem aż zniknął z mojego pola widzenia.
- Moja malutka Caroline znalazła swojego księcia z bajki? - powiedział przesłodzonym głosikiem Max.
- Mów co chcesz. - zażądałam.
- Zaczynasz upodabniać się do swojego chłoptasia. - przybliżył się, a ja odsunęłam się. Brunet zaczął iść w moim kierunku, a ja tak długo się cofałam aż wpadłam na ścianę szpitala. Przełknęłam głośno ślinę.
- To już pomnie. - pomyślałam.

__________________________________________
Jeszcze trzy rozdziały, epilog i kończę tego bloga!
Pewnie i tak nikt nie zatęskni xdd
I jak rozdział?
Sorry, że długo nie dodawałam, ale jakoś nie miałam czasu napisać tego rozdziału, ale oto i jest!

11 komentarzy:

  1. Nie nie nie nie nie nie nie nie nieeeee! Masz nie konczyc tego bloga. Slyszysz?!! Masz nie konczyc! Prosze! Zrob to dla mnie!!! Ten ff jest wspanialy! Nie koncz go! Prooosze! ;** <3
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabraniam ci kończenia bloga. Jeśli go skończysz to cię znajdę i dam ci kopa. Zrozumiano? Masz pisać go jeszcze długooooo

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy !! hah ale słowo superoy haha Ale na prawde WOW!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Bardzo Cię proszę nie kończ tego bloga bo on jest świetny. Czekam z niecierpliwością na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ej no , nie możesz tego kończyć to jest za wspaniale <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabije jeśli to skończysz bo bedę strasznie tęsknić. To opowiadanie jest cudowne i zapraszam do mnie choć nie umiem tak ładnie pisać jak ty
    od-marzen-do-milosci.blogspot.com

    wiek-liczba-dojrzalosc-wybor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Żartujsz sb ze mnie tak??
    Nie możesz tego skączyć...prosze no
    Ej nooo;( bende tesknic ;((

    OdpowiedzUsuń
  8. serio myślisz że nikt tego nie czyta ? Dziewczyno ty masz ogromny talent .. mam nadzieje że jak już zdecydowałaś z zakończeniem tego bloga to założysz jakiś nowy z chęcią będę czytała :>>

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy to jest żart prima-aprilisowy

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję że to żart z okazji 1 kwietnia
    nie wolno ci skończyć tego bloga
    ROZUMIESZ ????

    OdpowiedzUsuń
  11. NIE KOŃCZ OPOWIADANIA ! nie wolno Ci .zostałaś nominowana do Liebster Award :
    http://one-direction-ksiezniczka.blogspot.com/ ◕‿◕

    OdpowiedzUsuń